Wpisy

Targi, czyli gra skrzyżowań

Segment kompaktowych gier dwuosobowych został w ostatnich latach zdominowany przez takie tytuły jak 7 Cudów Świata: Pojedynek i Patchwork. Te dwie gry stały się żelaznymi pozycjami na listach wszelkich forumowych i blogowych “polecanek”. Do tego grona niedawno dołączyły także Gejsze (za granicą znane jako Hanamikoji), które zostały niezwykle ciepło przyjęte przez polskich graczy i szturmem wdarły się na ich stoły (niżej podpisany tej gry zwyczajnie nie lubi, choć rozumie jej fenomen). Od dłuższego czasu zastanawiałem się, czy gdyby Targi zostały wydane po polsku, mogłyby zamieszać nieco na podium popularnych małych dwuosobówek. Cóż, wkrótce będę mógł się o tym przekonać – jedną z gorących letnich premier wydawnictwa Galakta będzie właśnie polska edycja Targi, czyli Tuareg. Czytaj dalej

Keyflower, czyli HR w praktyce

Doszedłem do wniosku, że klasyfikację typów klimatu znaną z podręczników do geografii z powodzeniem można odnieść do gier planszowych: “wilgotny, pośredni, kontynentalny suchy, wybitnie i skrajnie suchy”. Łajba z okładki Keyflowera niebezpiecznie zbliża się do granic tego ostatniego. W zasadzie już osiadła na mieliźnie, a załodze (i graczom) piach trzeszczy między zębami. Jak to jednak bywa w przypadku eurosucharów – nie o klimat tu chodzi, a o mechanikę. Czytaj dalej

Bruxelles 1893 – perełka w stylu art nouveau

Bruxelles 1893 pojawiła się na moim planszówkowym radarze w zasadzie znikąd. Ot, pewnego dnia przeglądałem profil jednego z użytkowników boardgamegeeka i uderzyło mnie, jak wiele gier oceniamy tak samo. Okazało się, że obaj kochamy Troyes, Trajana, Tzolk’ina (by wymienić tylko kilka z dziesiątek pozycji). W czołówce jego planszówek był jednak tytuł, który do tej pory znajdował się całkowicie poza moim obszarem zakupowych zainteresowań – o Brukseli nie wiedziałem w zasadzie nic. Kupiłem w ciemno. Czułem w kościach, że to może być coś naprawdę dobrego. Czytaj dalej

Tzolk’in: Kalendarz Majów – czas to kukurydza

Boję się. Boję się pisać o grze, która w toku tysięcy partii online została odarta z jakichkolwiek tajemnic. Mistrzowie Tzolk’ina przerobili już wszelkie możliwe strategie, zajrzeli pod każdy kamień, czaszkę i żeton. Twardo trzymam się swojego postanowienia i nie gram przez sieć z wyjadaczami. Ostrzegano mnie, że gdzieś tam są ludzie, którzy robią w tej grze rzeczy, o których młodym adeptom Tzolk’ina nawet się nie śniło. Nie chcę psuć sobie radości z odkrywania głębi tego tytułu. Jestem casualem, nie znam jedynych słusznych ruchów i “wygrywających” strategii. Nie mam wystarczającego doświadczenia, żeby kategorycznie wypowiadać się na temat (nie)zbalansowania różnych dróg do zwycięstwa. Tzolk’ina poznałem w gronie amatorów i niniejszy tekst popełniam jako jeden z nich. Ekspertów proszę o wyrozumiałość. Czytaj dalej

Caylus

Caylus – niech żyje król

CaylusZa niecały miesiąc Caylusowi stuknie dwanaście lat. W dobie nieustannie pędzącego do przodu świata gier to już planszówkowy pradziadek, dinozaur z minionej epoki. Klasyka ma jednak to do siebie, że doskonale znosi próbę czasu i nie straszne jej “nowsze, lepsze modele”.

Czytaj dalej